Planowanie wsteczne i motywacja ucieczkowa na przykładzie

Za miesiąc o tej porze będziesz już zadłużon_. Co robisz? (odpowiedź: zostajesz ruinersem)

To case mnie z zeszłego roku, z października. Wbrew temu, co może się wydawać, moje początki działalności były usłane nie tą częścią róży, którą powinny. Popełniłam ten sam błąd, co wiele osób: myślałam, że główną osią bycia „na własnym” będzie wykonywanie zleceń, a nie ich pozyskiwanie. I tak, zamiast wybierać domy, wakacje i żyć pełnią życia bezdzietnego milenialsa, ja przeglądałam na zmianę opcje kredytów gotówkowych, oferty pracy i kursów pozyskiwania klientów. Pracy nie dostałam, na kurs jeszcze starczyło, na szczęście kredyt nie był mi potrzebny.

Ale po kolei.

Jak zostałam ruinersem – motywacja ucieczkowa

W życiu są 2 rodzaje motywacji. Możesz być zmotywowan_ do tego, żeby od czegoś uciec. A możesz być zmotywowan_ do tego, żeby do czegoś dojść. Mną powodowało to pierwsze. Nie chciałam:

  • sprzedawać czasu na godziny,
  • mieszkać nie u siebie,
  • za każdym razem pytać o to, czy mogę wziąć dzień wolnego.

Kiedy nie masz zleceń, nie sprzedajesz czasu na godziny. Nie musiałam też pytać o dzień wolnego, choć paradoksalnie żaden dzień nie był wolnym. Natomiast to, co odpaliło we mnie dziwnie sprawcze pokłady gniewu, była chęć mieszkania u siebie. Zrobiłam więc kurs, poszłam na mentoring i na nim usłyszałam o planowaniu wstecznym

Czym jest planowanie wsteczne?

Właściwie nie ma w tym wielkiej filozofii: planuje się od d*** strony, czyli punktem wyjścia jest rezultat, który chce się osiągnąć. Niech to będzie, jak w moim przypadku, własny dom. Co trzeba zrobić, żeby mieć dom? Cóż, opcje są trzy:

  • dużo pieniędzy,
  • zdolność kredytową,
  • krewnego z wątłym zdrowiem, ale dobrą wolą.

Żadna z opcji nie dotyczyła mnie na tamten moment, także tak jak i wiele osób w moim wieku, mozolnie wyruszyłam w wędrówkę po zdolność kredytową i wkład własny. Bo kiedy przejrzałam opcje, zerknęłam na te, które mi odpowiadały i przejrzałam warunki kredytowe okazało się, że rzecz jest całkiem w zasięgu.

Najważniejsze jest wsparcie otoczenia

Kibicowały mi głosy twierdzące, że na JDG nie da się dostać kredytu, że na taką działkę, jaką sobie wymarzyłam, to już w ogóle, po co mi stary dom, nie dam sobie rady z remontem, a wkład będę zbierać z 1000 lat.

Myślałam sobie wtedy cicho, a jadowicie: a cmoknijcie mnie wszyscy w trąbkę.

Piszę te słowa właściwie rok później. Przed sobą mam klucze do ruinki. It’s official – jestem ruinersem.

Ruiners musi mieć swoje klucze!

I remont.

CDN

Podoba Ci się to, jak piszę? Możemy współpracować – napisz do mnie!

Dodaj komentarz